Sakramenty

Przy parafii działa szkółka przygotowująca do sakramentów świętych: Spowiedzi, I Komunii sw., Bierzmowania. Więcej informacji w zakładce Szkoła.

DRODZY RODACY MIESZKAJACY NA TERENIE NASZEJ  PARAFII-ARCHIDIECEZJI UTRECHT, BY W SPOSÓB ŚWIADOMY TWORZYĆ WSPOLNOTĘ PARAFIALNĄ, UCZESTNICZYĆ W ŻYCIU KOŚCIOŁA, PRZYJMOWAĆ SAKRAMENTY – PROSIMY O DOKONYWANIE ZAPISU DO PARAFII NA PONIZSZYM FORMULARZU: formularz zapisu do parafii  

 

GDY PROSISZ O SAKRAMENTY (CHRZEST, BIERZMOWANIE, KOMUNIĘ DZIECKA) – NALEŻAŁOBY POPRZEZ  ZAPIS DO PARAFII – WYRAZIĆ SWOJĄ WOLĘ PRZYNALEŻNOSCI DO POLSKIEJ WSPOLNOTY KATOLICKIEJ W DIECEZJI UTRECHT.

ZGŁASZASZ SIĘ PO ZAŚWIADCZENIE – CHRZEST DZIECKA POZA PARAFIĄ ZAMIESZKANIA,

CHCESZ BYC OJCEM,MATKĄ CHRZESTNĄ DLA DZIECKA W POLSCE, ŚWIADKIEM BIERZMOWANIA

– ZAŚWIADCZENIA TAKIE MOŻNA WYDAĆ TYLKO OSOBIE PRZYNALEŻĄCEJ DO TEJ PARAFII.

Sakrament chrztu

Rodzice dziecka zgłaszają pragnienie chrztu dziecka nie później niż miesiąc przed terminem chrztu. Dokumenty potrzebne przy zgłoszeniu: odpis z aktu urodzenia dziecka, dane personalne  rodziców chrzestnych oraz zaświadczenie z parafii ich zamieszkania stwierdzające, że są bierzmowani oraz są praktykującymi katolikami,stanu wolnego lub zyjacy w malzenstwie SAKRAMENTALNYM.

               Czy chrzestnym,chrzestną – może zostać osoba żyjąca w związku niesakramentalnym?

Nie, gdyż zgodnie z wytycznymi Kościoła, chrzestny ma „prowadzić życie zgodne z wiarą”, a w świetle nauczania Kościoła życie bez ślubu kościelnego jest ignorowaniem nakazów wiary katolickiej i jako takie jest grzechem. Na tej samej podstawie osoba rozwiedziona  może być chrzestnym(-ną), ale tylko pod warunkiem, że nie żyje w nowym związku – związku pozasakramentalnym. (KPK, kan. 874 Kan. 874 § 1.3).

Kto może być chrzestnym?

 

Przy wyborze chrzestnych dla dziecka trzeba brać pod uwagę nie tylko własne sympatie oraz chęci kandydatów, ale także prawo kanoniczne. W Kościele katolickim, aby móc pełnić tę rolę, należy spełnić bowiem określone warunki. Dlatego odwołując się poniżej do konkretnych przepisów, pokazujemy o jakich wymogach mowa i sprawdzamy, kto może być chrzestnym, a kogo rodzice nie powinni uwzględniać w trakcie poszukiwań.

UWAGA: Użyty poniżej skrót KPK oznacza Kodeks Prawa Kanonicznego.

I Czy zawsze musi być dwoje chrzestnych?

Nie. Można wybrać jednego chrzestnego, jedną chrzestną bądź dwoje chrzestnych (KPK, kan. 873).

II Czy chrzestny musi być katolikiem?

Tak. Chrzestny musi być katolikiem (KPK, kan. 874 Kan. 874 § 1.3).

III Czy chrzestny musi mieć bierzmowanie?

Tak. Chrzestny musi mieć bierzmowanie (KPK, kan. 874 Kan. 874 § 1.3).

IV Czy osoba ochrzczona, ale nienależąca do Kościoła katolickiego, może być chrzestnym?

Nie, ale może ona zostać świadkiem chrztu. W tej sytuacji Kościół stawia jednak dodatkowy warunek: świadka chrztu dopuszcza tylko razem z chrzestnym katolickim (dwóch świadków chrztu albo tylko świadek chrztu to opcje, które nie wchodzą w grę). Mówi o tym KPK, kan. 874 Kan. 874 § 2.

V Czy chrzestnym może zostać osoba niepełnoletnia?

Tak, chrzestnym może zostać osoba, która ukończyła 16 lat. (KPK, kan. 874 Kan. 874 § 1.2).

VI Czy chrzestnym może zostać osoba żyjąca w związku niesakramentalnym?

Nie, gdyż zgodnie z wytycznymi Kościoła chrzestny ma „prowadzić życie zgodne z wiarą”, a w świetle nauczania Kościoła życie bez ślubu kościelnego jest ignorowaniem nakazów wiary katolickiej i jako takie jest grzechem. Na tej samej podstawie rozwodnik może być chrzestnym, ale tylko pod warunkiem, że nie żyje w nowym związku – związku pozasakramentalnym. (KPK, kan. 874 Kan. 874 § 1.3).

VII A czy ksiądz może mieć wpływ na wybór chrzestnych i odrzucić kandydata rodziców?

Tak, ponieważ zgodnie z „Instrukcją duszpasterską Episkopatu o udzielaniu sakramentu chrztu św. dzieciom” księża mają prawo doradzać rodzicom podczas poszukiwań chrzestnych oraz wyrażać swój sprzeciw w przypadkach, w których przy podejmowaniu decyzji towarzyszą rodzicom niewłaściwe pobudki (np. gdy kierują się oni zamożnością chrzestnych zamiast religijnością i troską o wychowanie chrześniaka w wierze katolickiej). Ponadto duszpasterze mogą żądać od kandydatów na chrzestnych zaświadczeń o praktykowaniu wiary wystawionych przez proboszcza z parafii zamieszkania.

Czy chrzestnym może być protestant ?          Z punktu Kodeksu Prawa Kanonicznego sprawa wygląda tak:

Kanon 872 – Przyjmujący chrzest powinien mieć, jeśli to możliwe, chrzestnego. Ma on dorosłemu towarzyszyć w chrześcijańskim wtajemniczeniu, a dziecko wraz z rodzicami przedstawiać do chrztu oraz pomagać, żeby ochrzczony prowadził życie chrześcijańskie odpowiadające przyjętemu sakramentowi i wypełniał wiernie złączone z nim obowiązki.
Kan. 873 – Należy wybrać jednego tylko chrzestnego lub chrzestną, albo dwoje chrzestnych.
Kan. 874 –
§ 1. Do przyjęcia zadania chrzestnego może być dopuszczony ten, kto:

1° jest wyznaczony przez przyjmującego chrzest albo przez jego rodziców, albo przez tego, kto ich zastępuje, a gdy tych nie ma, przez proboszcza lub szafarza chrztu, i posiada wymagane do tego kwalifikacje oraz intencję pełnienia tego zadania;

2° ukończył szesnaście lat, chyba że biskup diecezjalny określił inny wiek albo proboszcz lub szafarz jest zdania, że słuszna przyczyna zaleca dopuszczenie wyjątku;

jest katolikiem, bierzmowanym i przyjął już sakrament Najświętszej Eucharystii oraz prowadzi życie zgodne z wiarą i odpowiadające funkcji, jaką ma pełnić(   czyli,ze żyje w stanie wolnym bądź jest w sakramentalnym zwiazku małżenskim )

4° jest wolny od jakiejkolwiek kary kanonicznej, zgodnie z prawem wymierzonej lub deklarowanej;

5° nie jest ojcem lub matką przyjmującego chrzest.

§ 2. Ochrzczony, należący do niekatolickiej wspólnoty kościelnej, może być dopuszczony tylko razem z chrzestnym katolikiem i to  jedynie jako świadek chrztu.

CZY KSIĄDZ MOŻE ODMÓWIĆ OCHRZCZENIA DZIECKA?

„Miałam być chrzestną matką dziecka koleżanki, ale ksiądz nie chce ochrzcić dziecka, dlatego że koleżanka żyje tylko na ślubie cywilnym. Jesteśmy wszyscy oburzeni. Czy dziecko ma pokutować za winy rodziców?”

Najpierw, zupełnie jeszcze nie nawiązując do opisanej przez Panią sytuacji, spróbuję odpowiedzieć na pytanie: Czy dziecko ma pokutować za winy rodziców? Pani je postawiła czysto retorycznie, ale myślę, że jest ono warte większego zastanowienia, niż zwykliśmy poświęcać pytaniom retorycznym.

Czy dziecko ma pokutować za winy rodziców? Na pewno jest to wielka krzywda, ale niestety dzieci często pokutują za winy rodziców. Nie trzeba nawet sięgać do przykładu ojca pijaka, kiedy pokuta dziecięca może być tak ciężka, że dziecko powie nawet: „Wolałbym, żeby tatusia nie było”. Czasem dziecko może nawet nie wiedzieć, jak wiele traci z winy rodziców. Jeśli na przykład rodzice lekceważą to, co w życiu najważniejsze — sprawiedliwość, prawdę, swoją godność — przecież to musi się jakoś odbić na dziecku.

 

Dlatego na pytanie: „Czy dziecko ma pokutować za winy rodziców?”, odpowiedziałbym: „Należy się starać, żeby pokutowało jak najmniej”. Oczywiście, przede wszystkim winni się o to starać sami rodzice. Niekiedy osoby postronne mogą realnie wpłynąć na rodziców, aby swoim mało rzetelnym sposobem życia nie zaciągali winy wobec własnego dziecka. Z drugiej strony, przyjście dziecka na świat często mobilizuje rodziców do pracy nad sobą, a niekiedy jest nawet powodem prawdziwych nawróceń. (Oto jeszcze jeden przyczynek do prawdy, że dziecko jest wspaniałym darem Bożym i nie tylko wymaga poświęceń, ale samo — już od pierwszej chwili swojego istnienia — obdarza swoich rodziców).

Oczywiście, nie inaczej rzecz się przedstawia na płaszczyźnie religijnej. Dziecku rodziców mało wierzących trudno będzie pokochać Chrystusa i odnaleźć w Nim pierwszy i najpiękniejszy cel życia. Dziecko więc siłą rzeczy ponosi konsekwencje tego, że rodzice są mało wierzący.

Przejdźmy teraz do podanej przez Panią sytuacji. Oto rodzice żyjący bez ślubu kościelnego przynoszą dziecko do chrztu. Czy ksiądz ma prawo chrztu odmówić?

Postawmy inne pytanie: Co ksiądz ma w takiej sytuacji zrobić? Udzielanie sakramentów to nie są, jak wiadomo, „usługi dla ludności”, tutaj nie można stosować zasady „ja płacę, ja żądam”. Kapłan z racji samego powołania powinien troszczyć się o dobro duchowe przyjmujących sakrament, ale także o godność sakramentu. Zresztą jedno ściśle łączy się z drugim. Jeśli naruszona zostanie godność sakramentu, można wątpić, czy sakrament służy wówczas dobru przyjmującego. I przeciwnie, im głębiej godność sakramentu zostanie uszanowana, im rzetelniej przyłożymy się do jak najlepszego przyjęcia łaski sakramentalnej, tym więcej sakrament przyniesie nadprzyrodzonych owoców.

 

Otóż przy chrzcie dziecka, jak przy żadnym innym sakramencie, widać, do jakiego stopnia bliźni mogą nam pomóc albo przeszkodzić w otwarciu się na łaskę Bożą. Swoje pierwsze odpowiedzi na dar chrztu dziecko będzie przecież dawało Bogu zależnie od tego, jak rodzice je do tego przygotują. Kapłan ma więc oczywisty obowiązek troszczenia się o to, aby pierwsi bliźni dziecka, którymi są rodzice, byli raczej strażnikami łaski chrztu niż jej niszczycielami. Toteż chrzest dziecka zawsze stanowi dla jego rodziców rodzaj wezwania, aby oni sami pogłębiali się w wierze. Nie można bowiem innych prowadzić do Boga, jeśli samemu jest się od Niego daleko. Trudno zaś sobie wyobrazić bardziej nienormalną sytuację od tej, kiedy dziecko rodziców wierzących ma z winy tychże rodziców utrudniony dostęp do Chrystusa.

Weźmy teraz sytuację, kiedy o chrzest dziecka proszą rodzice nie związani sakramentem małżeństwa. W tym wypadku Kościół czuje się jakby szczególnie zobowiązany wezwać tych ludzi do odnowy duchowej. Punktem wyjścia jest tu religijne dobro dziecka, o którego chrzest proszą przecież sami rodzice. Otóż interes duchowy dziecka leży m.in. w tym, żeby jego rodzice byli możliwie blisko Chrystusa, bo tylko wówczas mogą dawać swojemu dziecku prawdziwe świadectwo wiary. Tymczasem rodzice, nie mający ślubu kościelnego, znajdują się w sytuacji niewątpliwie niezgodnej z wolą Chrystusa. Kościół ma więc prawo oczekiwać od nich, że przybliżą się do Chrystusa przynajmniej tyle, na ile ich aktualnie stać. Jeśli ludzie ci nie mają istotnych przeszkód do zawarcia sakramentu małżeństwa, Kościół ma wówczas prawo oczekiwać od nich, że wzgląd na duchowe dobro dziecka skłoni ich ostatecznie do przyjęcia tego sakramentu.

Kościół może i niekiedy powinien robić „trudności” z ochrzczeniem dziecka, żeby możliwie jak najlepiej zabezpieczyć mu duchową przyszłość, zwłaszcza zapewnić religijne wychowanie. Toteż Kościół jedynie zupełnie wyjątkowo odmawia ochrzczenia dziecka: jeśli rodzice proszą o chrzest z powodów jawnie i wyłącznie pozareligijnych, a zwłaszcza jeśli okazują lekceważenie dla samego sakramentu.

Wypadek przedstawiony przez Panią skłania do pytania, skąd się bierze to najzupełniej niesłuszne mniemanie — bo spotkałem się z nim już niejednokrotnie — jakoby księża nie chcieli ochrzcić dzieci, których rodzice nie mają ślubu kościelnego. Myślę, że rozmowa księdza z takimi rodzicami jest wyjątkowo trudna, bardzo tu łatwo o niezrozumienie i nieporozumienia. Staram się wczuć w dość częstą zapewne reakcję rodziców: „Chcemy ochrzcić dziecko, a ksiądz nie wiadomo dlaczego zaczyna interesować się naszym życiem religijnym”. Taka rozmowa wymaga — obustronnie — wiele taktu, delikatności, wczucia się w cudzy punkt widzenia. Wystarczy, jeśli jedna strona zawiedzie, aby rozmowa nie osiągnęła swego celu lub nawet spowodowała jakieś nieporozumienia.

Podsumowując: Nie mogę uwierzyć, żeby jakiś ksiądz mógł odmówić ochrzczenia dziecka, jeśli rodzice proszą o to w dobrej woli, nawet jeśli są to ludzie w jakimś stopniu religijnie obojętni. Z drugiej jednak strony, kapłan sprzeniewierzyłby się swoim obowiązkom, gdyby w związku z chrztem dziecka nie próbował rodziców — a takich rodziców szczególnie — jakoś do Pana Boga przybliżyć.

I JESZCZE JEDEN ARTYKUŁ O CHRZCIE ŚWIĘTYM

Czy proboszcz może nie ochrzcić dziecka?

  5 MIN. ZAJMIE CI PRZECZYTANIE TEGO ARTYKUŁU.

– Ksiądz proboszcz nie wydał zgody na chrzest mojego syna, bo nie żyję w związku małżeńskim – żaliła się pewna kobieta. Takich sytuacji jest więcej. Czy jednak ksiądz rzeczywiście może nie udzielić zgody na chrzest dziecka?

„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,15-16) – słyszymy w Ewangelii. Zgodnie z tymi słowami, które wypowiedział Jezus, nie powinno być nigdy problemu z udzieleniem komukolwiek chrztu. Przecież chrzest jest sakramentem, który obmywa z grzechu pierworodnego. Jak wskazuje Katechizm Kościoła Katolickiego „chrzest odpuszcza wszystkie grzechy, grzech pierworodny i wszystkie grzechy osobiste, a także wszelkie kary za grzech (por. Sobór Florencki: DS 1316.)”.

W innym punkcie Katechizm mówi, że „dzieci, rodząc się z upadłą i skażoną grzechem pierworodnym naturą, również potrzebują nowego narodzenia w chrzcie (Por. Sobór Trydencki: DS 1514.), aby zostały wyzwolone z mocy ciemności i przeniesione do Królestwa wolności dzieci Bożych (Por. Kol 1, 12-14.), do którego są powołani wszyscy ludzie. Czysta darmowość łaski zbawienia jest szczególnie widoczna przy chrzcie dzieci. Gdyby Kościół i rodzice nie dopuszczali dziecka do chrztu zaraz po urodzeniu, pozbawialiby je bezcennej łaski stania się dzieckiem Bożym (por. kan. 867 KPK; kan. 681, 686 § 1 KKKW; KKK n. 1250)”.

 

 

FOT. FLICKR/LANCE JOHNSON/DOMENA PUBLICZNA

A jednak proboszcz według Prawa Kanonicznego ma prawo nie udzielić chrztu ze względu na brak nadziei na katolickie wychowanie dziecka. Według zapisu w 868 kanonie Kodeksu Prawa Kanonicznego: „do godziwego ochrzczenia dziecka wymaga się, aby istniała uzasadniona nadzieja, że dziecko będzie wychowane po katolicku; jeśli jej zupełnie nie ma, chrzest należy odłożyć zgodnie z postanowieniami prawa partykularnego, powiadamiając rodziców o przyczynie”.

– Przepis ten chroni godność sakramentu chrztu, przypominając, że nie jest to nieokreślony obrzęd inicjacji, ale wyraz wiary, wszczepienia w Chrystusa i przyjęcia w poczet dzieci Bożych. Jest on zatem nierozłączny z wiarą. Podobnie jak przy chrzcie osób dorosłych, nie może go zabraknąć w przypadku chrztu dzieci, które same z siebie nie mogą jeszcze wyrazić swojej wiary. Gwarantem rozwoju ich wiary są ich wierzący rodzice i chrzestni. Dlatego prawodawca kościelny jasno stawia warunek nadziei wychowania dziecka w wierze do godziwości tego sakramentu – komentuje kanon ks. Piotr Szkudlarek, student prawa kanonicznego.

Jednak, jak widzimy w przepisach, proboszcz nie może po prostu nie udzielić zgody na chrzest i na tym zakończyć. Musi przedstawić przyczyny, dlaczego się na niego nie zgadza (co zawsze wiąże się z „brakiem nadziei na katolickie wychowanie”). Jest to o tyle ważne, że każdy przypadek może być inny. Choć zewnętrznie sytuacja danych rodziców proszących o chrzest swojego dziecka mogłaby być podobna, jednak może ich różnić dyspozycja wewnętrzna. Kolejna rzecz, którą należy podkreślić, to pojawienie się w przepisach słowa „odłożenie”. Czas, który daje się w ten sposób rodzicom, ma służyć znalezieniu sposobu, by odpowiednio zatroszczyć się o wprowadzenie swojego dziecka w wiarę. Proboszcz zatem może nie zgodzić się na chrzest tylko wtedy, jeśli rodzice dziecka nie wyrażają żadnej nadziei na katolickie kształtowanie swojego potomstwa bądź w ogóle się mu sprzeciwiają.

Często w Polsce spotykamy się z sytuacjami, o których wspomniałam na samym początku. Osoby, które proszą o chrzest dziecka, żyją w różnych związkach, bardziej lub mniej formalnych, bez ślubu sakramentalnego, a zatem trwają w permanentnym grzechu ciężkim. Sprawa się komplikuje, bo każda taka sytuacja może być zupełnie inna. Inna będzie, kiedy o chrzest prosi samotna mama, inna, gdy para nie może zawrzeć sakramentalnego związku ze względu na przeszkody kanoniczne, a zupełnie inna, gdy dana para wyraża niechęć dla sakramentu małżeństwa. Szczegółowe rozwiązania tych problemów znajdziemy w przepisach poszczególnych diecezji czy w instrukcji, jaką w 1975 r. wydała Konferencja Episkopatu Polski. W przypadku par nie związanych sakramentalnym węzłem, niezależnie, czy z powodu przeszkód czy własnych decyzji, zobowiązuje się ich oraz rodziców chrzestnych do wyrażonego na piśmie zobowiązania się do katolickiego wychowania dziecka. Dodatkowo Instrukcja Episkopatu zobowiązuje proboszczów do duszpasterskiej zachęty względem rodziców, których związek mógłby zostać pobłogosławiony sakramentalnie. W przypadku zgody takich rodziców można przełożyć chrzest na czas po ślubie.

 

 

FOT. FLICKR/JOHNRAGAI/DOMENA PUBLICZNA

A co w przypadku tych, którzy żywią niechęć dla sakramentu małżeństwa? Ks. Szkudlarek wyraża się jasno: – Może zdarzyć się, że proszący o chrzest rodzice nie poślubili się sakramentalnie, ponieważ nie wierzą w sakramentalny charakter małżeństwa albo wprost się jemu sprzeciwiają. Tutaj może zaistnieć sytuacja, że wiara, jaką wyznają, jest zupełnie sprzeczna z katolicką (brak wiary w sakramenty) i w skrajnym przypadku braku chrzestnych rokujących nadzieję na katolickie wychowanie dziecka należałoby ten chrzest odłożyć tak długo aż nie zmienią się okoliczności odmowy – komentuje. – Nie należy jednak takich par mylić z tymi, które nie biorą ślubu kościelnego z innych względów: ekonomicznych, wątpliwości, czy chcą być małżeństwem, ze względu na wygodę czy wielu innych. Choć wyrażają one osłabienie wiary tych osób, nie przeciwstawiają się jednoznacznie nadziei na katolickie wychowanie potomstwa – dodaje.

Z drugiej strony mamy też rodziców, którzy z różnych względów, niekiedy nie związanych z wiarą, proszą o chrzest i na domiar złego wybierają chrzestnych, którzy dobierani są bynajmniej nie ze względu na katolickie wychowanie dziecka. Trudno oceniać takie osoby – może sami nie mieli nigdy okazji być katechizowani?

Zachęta duszpasterska, by przełożyć chrzest i postarać się trochę pogłębić swoją wiarę albo poszukać innych rodziców chrzestnych może być odebrana jako atak. Słuszne pytanie o to, „co dziecko jest winne”, możemy w zmienionej formie zadać jego rodzicom: a gdzie leży ich „wina”? Musimy wciąż pamiętać, że odłożenie chrztu w czasie nie jest karą. Jest szansą na godne potraktowanie tego istotnego sakramentu i poszukanie najlepszej jego owocności.

Jeśli jednak zaistniała sytuacja, w której proboszcz wyraźnie nadużył prawa do odmówienia chrztu (a więc gdy rodzice lub krewni wyrażają wolę wychowania dziecka w wierze katolickiej i do tego się zobowiązują), można odwołać się do Kurii Metropolitarnej.

   

Najświętszy Sakrament

I Komunia święta

Katecheza przygotowawcza do przyjęcia po raz pierwszy sakramentu pojednania oraz Najświętszego Sakramentu jest podejmowana po zgłoszeniu dzieci przez rodziców. Okres przygotowania trwa dwa lata.

Komunia święta duchowa

Wiele osób jest pozbawionych komunii świętej eucharystycznej: w krajach pozbawionych kościołów i kapłanów, w trakcie pracy lub urlopu
za granicą, w czasie pobytu w szpitalu, wojsku lub w więzieniu, z powodu pożycia małżeńskiego bez sakramentu małżeństwa, w stanie grzechu ciężkiego. W takich sytuacjach wierzący pragnący zjednoczenia z Chrystusem mogą odpowiedzieć na Jego miłość przez przyjmowanie komunii świętej duchowej. Komunia duchowa polega na gorącym pragnieniu przyjęcia Pana Jezusa z pobudki miłości napełniającej serce. Komunia pragnienia, zwana komunią duchową, jest pokarmem zbawienia dla duszy, gdyż wzbudza w niej miłość do Pana Boga i pragnienie życia doskonałego, daje moc do ćwiczenia wiary i przynosi korzyść – w przeciwieństwie do komunii sakramentalnej przyjętej niegodnie. Komunię duchową można przyjmować także wtedy gdyby komunia święta eucharystyczna miałaby być przyjęta niegodnie. Komunię świętą duchową można przyjmować codziennie, w każdej chwili dnia i nocy, w każdym miejscu, a szczególnie w czasie adoracji Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie.

Sposób przyjęcia duchowej Komunii jest następujący: w danej chwili skupiamy się i przenosimy się myślą przed tabernakulum z Najświętszym Sakramentem. Wzbudzamy akt wiary, nadziei, miłości i żalu, uwielbienia i pragnienia. Wyobrażamy sobie, że kapłan podaje nam Przenajświętszy Sakrament. Przyjmujemy go w duchu z uszanowaniem, wielką pokorą i ufną miłością, a następnie odprawiamy dziękczynienie jak po komunii eucharystycznej. W czasie choroby s. Faustyny anioł Pański posilał ją trzynaście razy właśnie komunią duchową , zaznaczając przez to jak miła jest Bogu ta praktyka, którą służebniczki Miłosierdzia Bożego będą stosować i zachęcać inne dusze dobrej woli ku temu
(ks. M. Sopoćko, http://www.faustyna.com.pl/eucharystia_pl.htm).

Modlitwa: O mój Jezu, wierzę, że jesteś obecny w Przenajświętszym Sakramencie. Kocham Cię nade wszystko i dusza moja tęskni do Ciebie. Ponieważ jednak nie mogę Cię teraz przyjąć w Przenajświętszym Sakramencie, przyjdź więc przynajmniej w duchowy sposób do mojego serca. Obejmuję Cię całego, jak gdybyś już był we mnie i łączę się całkowicie z Tobą. Nie dozwól, bym kiedykolwiek rozłączył się z Tobą.
O Jezu, moje największe dobro, moja najsłodsza Miłości, zrań i rozpal moje serce, by odtąd zawsze całe pałało miłością ku Tobie.

NL: Geestelijke communie, http://www.godisliefde.net/NL/static/archief/documenten/geestelijkecommunie/00_index.asp
Gebed: „Onze Lieve Heer. Ik geloof dat U tegenwoordig bent in het Allerheigste Sacrament. Ik bemin U boven alles en mijn ziel verlangt naar U. Ik zou U willen ontvangen in het Allerheiligste Sacrament met de zuiverheid, nederigheid en toewijding, waarmee Uw allerheiligste Moeder U ontving en met de geest en de vurigheid van de heiligen. Nu ik Uw lichaam en Uw bloed niet kan ontvangen, kom tenminste op de geestelijke wijze in mij hart. Ik omarm U geheel alsof U reeds nu in mij bent en ik verbind mij volledig met U. Laat mij niet toe zich van U te scheiden. O Jezus, mijn grootste goed, mijn allerzoetste Liefde, verwond en ontbrand mijn hart, opdat het voortaan altijd met liefde naar U zal verlangen”.

Interkomunia  jest niemożliwa !!!

Oprócz katolików we mszach św. naszej parafii uczestniczą śpiewem, modlitwą i obecnością również niekatoliccy małżonkowie, należący do różnych kościołów protestanckich. Niektórzy z nich pragną przystępować do komunii św. zgodnie z liberalną praktyką protestancką. Protestanci uczestniczący we mszy św. w kościele katolickim muszą stosować się jednak nie do protestanckiej lecz do katolickiej dyscypliny liturgicznej. Wiara, teologia i tradycja Kościoła katolickiego, starożytnych kościołów wschodnich oraz kościoła prawosławnego nie przewiduje możliwości interkomunii, czyli komunikowania w innym Kościele. Wynika to troski o wierność całej dotychczasowej tradycji Kościoła. Wszystkie kościoły prowadzą dialog ekumeniczny, który ma wyjaśnić różnice w rozumieniu sakramentów świętych w poszczególnych kościołach, przede wszystkim sakramentu eucharystii i kapłaństwa. Do czasu uzgodnienia z Kościołami chrześcijańskimi nauki o kapłaństwie sakramentalnym i rzeczywistej obecności Chrystusa w eucharystii interkomunia pozostaje niemożliwa. Niekatolicy mogą w kościele katolickim przyjąć komunię św. tylko w sytuacji poważnej konieczności, na przykład w niebezpieczeństwie śmierci, za uprzednią zgodą ordynariusza, po wcześniejszym przygotowaniu i wyznaniu wiary katolickiej.
Katechizm Kościoła Katolickiego nr. 1399-1401:
1399 Kościoły wschodnie, które nie są w pełnej komunii z Kościołem katolickim, celebrują Eucharystię z wielką miłością. „Kościoły te mimo odłączenia posiadają prawdziwe sakramenty, szczególnie zaś, na mocy sukcesji apostolskiej, kapłaństwo i Eucharystię, dzięki którym są dotąd z nami zjednoczone” (Sobór Watykański II, dekret Unitatis redintegratio, 15). Pewna jedność in sacris, a więc w Eucharystii, jest „w odpowiednich okolicznościach i za zgodą kościelnej władzy… nie tylko możliwa, ale i wskazana” (Sobór Watykański II, dekret Unitatis redintegratio, 15; por. KPK, kan. 844, § 3).
1400 Wspólnoty eklezjalne powstałe w wyniku Reformacji, odłączone od Kościoła katolickiego, „nie przechowały… właściwej i całkowitej rzeczywistości eucharystycznego Misterium, głównie przez brak sakramentu kapłaństwa” (Sobór Watykański II, dekret Unitatis redintegratio, 22). Z tego powodu dla Kościoła katolickiego interkomunia eucharystyczna z tymi wspólnotami nie jest możliwa. Jednak te wspólnoty eklezjalne, „sprawując w świętej Uczcie pamiątkę śmierci i zmartwychwstania Pańskiego, wyznają, że oznacza ona życie w łączności z Chrystusem i oczekują Jego chwalebnego przyjścia” (Sobór Watykański II, dekret Unitatis redintegratio, 22).
1401 Jeśli według oceny ordynariusza zachodzi jakaś poważna konieczność, szafarze katoliccy mogą udzielić sakramentów (Eucharystii, pokuty i namaszczenia chorych) innym chrześcijanom, nie będącym w pełnej jedności z Kościołem katolickim, gdy dobrowolnie sami o nie proszą. Trzeba jednak wówczas, by wyznali oni wiarę katolicką w stosunku do tych sakramentów i byli odpowiednio przygotowani do ich przyjęcia (Por. KPK, kan. 844, § 4).
Oświadczenie Konferencji Episkopatu Holandii na temat niedopuszczalności interkomunii, Verklaring over intercommunie.
http://www.katholieknederland.nl/archief/rkkerk/media/kerkelijke-documentatie/index_archief_1993-2002_3733.html

Sakrament bierzmowania

Katecheza przygotowawcza do przyjęcia sakramentu bierzmowania jest podejmowana po zgłoszeniu (się) kandydatów. Okres przygotowania trwa na ogół cały rok szkolny / katechetyczny.

Sakrament małżeństwa

Narzeczeni zgłaszają zamiar zawarcia małżeństwa duszpasterzowi nie później niż trzy miesiące przed terminem ślubu (sam termin można uzgodnić wcześniej). Dokumenty potrzebne przy zgłoszeniu: dokumenty tożsamości, aktualne metryki chrztu św., odpis z aktu małżeństwa lub zaświadczenie z Urzędu Stanu Cywilnego potwierdzające planowane zawarcie małżeństwa, świadectwa ukończenia kursu przedmałżeńskiego. Narzeczeni nie mający ukończonego kursu przedmałżeńskiego odbywają go w parafii. Niezależnie od tego kursu narzeczeni odbywają w parafii trzy spotkania z zakresu poradnictwa rodzinnego. Katecheza przedmałżeńska:

KURS PRZEDMAŁŻEŃSKI  W NASZEJ PARAFII – W 2022 ROKU

– WIELE OSÓB PYTA O KURS TEGOROCZNY . ZE WZGLĘDU NA SYTUACJĘ- NIE JESTEM W STANIE OKRESLIĆ DATY.JEŚLI OGRANICZENIA TYCZĄCE SPOTKAŃ (LOCKDOWN) ZOSTANĄ COFNIĘTE- W MARCU- KWIETNIU B.R. MOŻE KURS SIĘ ODBYĆ W UTRECHCIE,PRZY ZAŁOŻENIU,IŻ PARAFIA HOLENDERSKA UDZIELI NAM NA TO ZGODY-NIE MAMY SWOJEGO KOŚCIOŁA ANI SALI,STĄD MUSI BYĆ ICH ZGODA.

JEŚLI OGRANICZENIA DALEJ BĘDĄ TRWAŁY – JEST MOŻLIWOŚĆ ZALICZENIA KURSU PRZEZ INTERNET : nauki.pl

********************************************************

ADRES KOSCIOŁA : 35 62 RD UTRECHT, LICHTENBERCHDREEF 4.KOSCIÓŁ SW. RAFAŁA  .   Ks. Cz.Margas TChr.

Zawarcie małżeństwa w Polsce – WAŻNE  DLA  WAS  !!!

Jeżeli oboje narzeczeni przebywają dłużej niż 6 miesięcy w Holandii, lecz pragną zawrzeć małżeństwo w Polsce, muszą w parafii, w której aktualnie praktykują, a więc w parafii polskiej w Holandii lub w parafii holenderskiej, dopełnić wszystkie formalności czyli odbyć z proboszczem rozmowę, w czasie której wypełnia on Protokół rozmów kanoniczno-duszpasterskich przed zawarciem małżeństwa. Tenże proboszcz musi udzielić pisemnej zgody tzw. Licencji asystencji przy małżeństwie dla księdza, mającego w Polsce asystować przy zawarciu małżeństwa.Licencję ,po spisaniu protokołu -wydaje biskupstwo w Utrechcie.
NL – indien beide verloofden langer dan 6 maanden in Nederland verblijven maar hun kerkelijk huwelijk in Polen willen voltrekken dienen zij de pastoor van de parochie waarin zij thans praktiseren, d.i. de Poolse parochie in Nederland of de Nederlandse parochie, op de hoogte te stellen van hun voornemen. De pastoor vult tijdens een gesprek met de verloofden het formulier „Verklaring voor de kerkelijke huwelijkssluiting” in en verleent aan de priester in Polen een schriftelijk verlof om bij de huwelijkssluiting te mogen assisteren.

Ślub konkordatowy

http://www.planowaniewesela.pl/warto_wiedziec/slub_konkordatowy.html

Prawo małżeńskie Kościoła

Prawo małżeńskie Kościoła stawia przed wierzącymi niełatwe lecz możliwe do osiągnięcia ideały. Przy tym jest ono realistyczne, bo bierze serio człowieka z jego problemami. Doświadczenie duszpasterskie poucza, że współcześni młodzi ludzie, nawet urodzeni w rodzinach tzw. katolickich, odkładają z powodu braku osobistej wiary na czas nieokreślony zawarcie małżeństwa, zadowalając się kontraktem stanu cywilnego, kontraktem notarialnym lub inną formą konkubinatu. Kościół przestrzega przed taką praktyką, której owocem zbyt często okazuje się dominacja mężczyzny i instrumentalne traktowanie kobiety i dzieci.

Coraz częściej zdarzają się obecnie tzw. małżeństwa naturalne czyli związki cywilne dwóch osób niewierzących i nieochrzczonych. Normalnie biorąc Kościół uważa również małżeństwo cywilne za nierozerwalne. Gdyby jednak jedna ze stron później uwierzyła i przyjęła chrzest i z tego powodu stała się ofiarą patologicznych szykan ze strony współmałżonka lub rozwodu, to dla dobra jej wiary ten związek cywilny zostaje rozwiązany z mocy prawa kościelnego przez zawarcie sakramentu małżeństwa z osobą wierzącą lub nie sprzeciwiającą się wierze (tzw. przywilej wiary, przywilej Pawłowy).

Na drugim biegunie małżeńskich problemów znajduje się psychiczna niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich, będąca następstwem psychopatii, charakteropatii, socjopatii, patologii lub nieprawidłowości osobowości. Niezdolność psychiczna może zostać zdiagnozowana przez doświadczonego psychologa lub psychiatrę po ujawnieniu się jej po zawarciu małżeństwa. Małżonkowie uzależnieni w sposób patologiczny od alkoholu, narkotyków czy innych patologii są, nawet wbrew własnej opinii, strukturalnie niezdolni do wypełniania istotnych obowiązków małżeńskich. Stwierdzona przez biegłych i orzeczona przez sąd kościelny niezdolność psychiczna stanowi obecnie najczęstą przyczynę uznania nieważności tego rodzaju „małżeństwa”. Parafianie, którzy mają wątpliwości na temat ważności ich małżeństwa cywilnego lub kościelnego czynią dobrze przedstawiając duszpasterzowi okoliczności jego zawarcia, trwania i rozwiązania. W wielu przypadkach sąd kościelny orzeka nieważność patologicznych „małżeństw”, umożliwiając wierzącym uporządkowanie ich sytuacji życiowej, przywrócenie miru domowego, odzyskanie spokoju sumienia i szacunku dla samego siebie. Należy liczyć się z tym, że postępowanie w kanonicznych sprawach małżeńskich może trwać ponad 2 lata, a opłata sądowa może wynieść 800 euro.

Wierzący uciekający się w sytuacji trudności małżeńskich do rozwiązania małżeństwa i zawarcia nowego związku cywilnego lub związujący się z nowym „partnerem” bez dokonywania jakichkolwiek formalności tylko pozornie rozwiązują swój problem. Wskutek utrzymywania religijnie  nieuporządkowanych sytuacji małżeńskich i rodzinnych strona wierząca skazuje się na wyłączenie ze wspólnoty eucharystycznej Kościoła. Nieuporządkowana sytuacja małżeńska powoduje u wierzących stan braku łaski uświęcającej i wyklucza z możliwości przyjmowania sakramentu pojednania, Najświętszego sakramentu oraz sakramentu chorych. Przedłużający się na wiele lat okres niedopuszczania do sakramentów świętych wywołuje stany napięcia i stresu, depresji, poczucie dyskryminacji, wyrzuty sumienia i niepokój o zbawienie wieczne.

Niektóre osoby żyjące w stanie braku łaski uświęcającej, a nie umiejące unieść ciężaru wykluczenia od sakramentów decydują się iść drogą „na skróty”, przyjmując za radą lub pod naciskiem partnera niegodnie komunię świętą. Osoby takie, jeśli nie zostaną powstrzymane przed nadużyciem przez opory sumienia, duszpasterza lub otoczenie dokładają do już istniejącego nieuporządkowania dodatkową poważną winę, ciężki grzech i publiczne zgorszenie we wspólnocie Kościoła. Wiara i praktyka sakramentalna Kościoła w kwestii rozwodów, ponownych małżeństw i niemożności przystępowania do sakramentów pozostaje niezmienna i obowiązuje (wbrew przeciwnym informacjom liberałów) we wszystkich krajach, bo została określona przez samego Pana Jezusa. „Kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej” (1 Kor 11,27). Wierzący, którzy nie mogą przystępować do sakramentów, nie są jednak bynajmniej całkowicie pozbawieni dostępu do Pana Boga. Pan Bóg przychodzi do nich w Swym Słowie, w pełnionych przez nich uczynkach pokuty i miłosierdzia oraz w modlitwie, z duchową komunią świętą włącznie. Z wyjątkiem komunii eucharystycznej i innych sakramentów osoby te mogą i powinny uczestniczyć czynnie w życiu parafii i Kościoła, z którym są trwale związane przelaną krwią Chrystusa, niezatartą pieczęcią chrztu świętego i żywą osobistą wiarą.

Jeszcze liczniejsze są obecnie sytuacje, w których wierzący pozbawieni dostępu do sakramentów, rozczarowani nieubłaganą postawą Kościoła, w poczuciu źle pojmowanego wstydu przed rodziną i współparafianami „obrażają się” na Pana Boga i „nienowoczesny” Kościół, zaprzestają praktyk religijnych (modlitwy osobistej i rodzinnej, uczestnictwa we mszy św. parafialnej) i zrywają kontakt z Kościołem. W rzeczywistości Kościół otacza tych wiernych odrębną opieką organizując dla parafian żyjących w związkach niesakramentalnych specjalne duszpasterstwo indywidualne i grupowe o charakterze liturgicznym, katechetycznym, psychologicznym, pedagogicznym, itd. Ludzie zranieni mają prawo do i możliwość korzystania z duszpasterskiej pomocy Kościoła. Kościół apeluje do nich, aby wrócili do wspólnoty wiary, której stanowią ważną i nieodłączną część. Nie są oni bynajmniej wierzącymi drugiej kategorii. Przyjęcie chrztu świętego zobowiązuje ich, tak samo jak pozostałych wierzących, do miłości Boga i bliźniego, do dawania świadectwa wiary w Jezusa Chrystusa, naszego Pana i Zbawiciela.

Więcej na temat kościelnego prawa małżeńskiego: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TA/TAI/pr_malzenskie_00.html.

CIEKAWE  ARTYKUŁY O PROBLEMATYCE MAŁŻENSKIEJ :

Fragmenty kazania teologa moralisty ks. dr. Antoniego Bartoszka oraz jego korespondencji, która wywiązała się potem z jego słuchaczem, studentem Tadkiem

Z kazania:
Ktoś spytał mnie: czy zmieniło się nauczanie Kościoła w sprawie czystości przedmałżeńskiej? Tylu młodych mieszka ze sobą przed ślubem, i to z katolickich domów, i nie widzą w tym problemu. Nie, nauka Kościoła nie zmieniła się i nie zmieni, ponieważ przykazania Dekalogu – w tym: „nie cudzołóż” – są niezmienne. (…) Kto współżyje przed ślubem kościelnym, popełnia grzech ciężki. Jeśli jednak żałuje za grzech i chce poprawy, otrzyma rozgrzeszenie. Młodzi, którzy mieszkają wspólnie przed ślubem i współżyją, nie mogą przystępować do Komunii św., bo nie otrzymają rozgrzeszenia. Żyją bowiem w stałej okazji do grzechu. Postanowieniem poprawy byłaby decyzja o zaprzestaniu współżycia oraz wspólnego mieszkania przed ślubem.

Dlatego jeśli młodzi myślą o zawarciu małżeństwa i przychodzą na zapowiedzi do parafii, a równocześnie już mieszkają przed ślubem razem, to obowiązują ich nie dwie spowiedzi przedślubne, tylko jedna – ta druga. Do pierwszej nie mogą przystąpić, przed ślubem i tak będą mieszkać razem. Dopiero w spowiedzi bezpośrednio przed ślubem mogą autentycznie pojednać się z Bogiem, a ślub naprawi ich nieuporządkowaną sytuację.

Tadek:
Parę miesięcy temu byłem w związku z dziewczyną, dla której była ważna czystość przedmałżeńska. Nie byłbym szczery, gdybym nie napisał, że nie czuję, iż jest to dla mnie aż tak ważne (chociaż moi rodzice też wzięli ślub, zachowując czystość przedmałżeńską). Chciałbym współżyć z osobą, która w przyszłości będzie moją żona, i to jest dla mnie ważne.

Ksiądz mówił, że wspólna modlitwa umacnia, tylko że dla mnie współżycie przed ślubem nie jest grzechem. Wręcz przeciwnie, to współżycie jest dla mnie tak czyste, że byłbym w stanie przed stosunkiem pomodlić się z moją partnerką. Z drugiej strony, rozumiem, że jeżeli doszłoby do współżycia, to druga osoba – wierząca i praktykująca – poszłaby się wyspowiadać. Nie mógłbym znieść myśli, że ukochana osoba idzie z tego wyspowiadać się, a więc zakładając, że moją partnerką będzie kobieta wierząca, tak czy siak będę żył w czystości, jednak jeszcze raz podkreślam, że ślub nie jest dla mnie jakąś granicą.
Czytałem artykuł o parach, które chcą w czystości zawrzeć związek małżeński. Uderzyła mnie wypowiedź dziewczyny, która pisała, że gdy podczas całowania najdą ich brudne myśli (chyba tak to było nazwane), to zaraz biegną do spowiedzi. Dodała, że już nie może się doczekać współżycia i że z łóżka nie wyjdą przez tydzień. Czy to nie jest podważanie istoty wstąpienia w związek małżeński? Czy ślub nie został sprowadzony do uroczystego wręczenia biletu do sypialni.

Na kazaniu usłyszałem, że mieszkanie razem to grzech. Dlaczego? Takie stanowisko Kościoła boli mnie tym bardziej, że wiem, iż w żaden inny sposób nie pozna się tak drugiego człowieka, jak przez wspólne zamieszkanie z nim (mieszkałem w akademiku). W akademiku walki o głupie masło urastały do rangi „być albo nie być” (jeden chciał twarde, inny miękkie).
Ksiądz:
Mimo że obecnie nie rozumiesz idei czystości przedmałżeńskiej, jesteś gotowy uszanować drugą osobę, i uważam to za rzecz niezwykle cenną. Już teraz modlę się, żebyś taką właśnie dziewczynę spotkał. Ważne jest zdanie: „moi rodzice też wzięli ślub, zachowując czystość przedmałżeńską”. Twoi rodzice dali świadectwo i dobry przykład swoim dzieciom.

Zawarcie małżeństwa można porównać do przyjęcia święceń kapłańskich. Ksiądz staje się księdzem, gdy wyświęci go biskup, ale szczególnie intensywnie czuje się kapłanem, gdy odprawia Mszę (choć Msza to nie jedyny aspekt życia kapłańskiego).Młodzi zostają małżonkami, gdy ksiądz pobłogosław i ich związek przy ołtarzu, zaś dopełniają swoje malżeństwo przez życie seksualne .Msza jest święta, gdy odprawia ją ksiądz; gdyby próbował ją odprawiać ją oszust, podający się za księdza, byłaby kłamstwem. Akt seksualny jest święty, gdy jest podejmowany przez małżonków; poza małżeństwem jest oszustwem.

Jednym z Twoich argumentów jest to, że trzeba się przed ślubem sprawdzić – jak to jest wspólnie mieszkać. Jednak prawdziwy sprawdzian przyjdzie i tak dopiero w małżeństwie: gdy przyjdą kłopoty finansowe, gdy urodzi się dziecko, gdy pojawią się choroby. Wiem, że mieszkając przed ślubem, można już uczyć się, jakim „masłem smarować kromkę”, ale zapewniam Cię: i tak pozostanie to „grą wstępną” wobec prawdziwego związku. O jednym nie powiedziałeś – o dzieciach. Czas przed ślubem nie jest dobry na przyjmowanie dzieci. Sami mówimy, że to okres próby, więc możemy się jeszcze rozejść, po drugie – nie chcemy, by dziecko urodziło się poza małżeństwem. Uważam, że słowo „bilet” nie jest najlepsze („bilet” otrzymuje się jednorazowo, na jedną imprezę). Lepsze byłoby zatem słowo: „klucz”. Ślub jest wręczeniem „klucza” do całego życia: do serca, do sukcesów i porażek, do kuchni, do lodówki do pieniędzy i… do sypialni.

Czy można razem mieszkać przed ślubem?

     No dobrze, to tak ciągle podkreślamy jak to się trzeba przed ślubem dobrze poznać, jak to trzeba zobaczyć nie tylko zalety ale i wady drugiej osoby więc może by razem zamieszkać? Przecież wtedy poznamy się najpełniej. Nie, oczywiście - nie będziemy współżyć, bo już doszliśmy do wniosku dlaczego czystość jest tak ważna. Ale tak poznać się jeszcze lepiej poprzez wspólnie zamieszkanie to chyba nie będzie niczym złym?     Moi kochani, cel wydaje się szlachetny ale… po kolei.

Po pierwsze: to nie bardzo nam się chce wierzyć, że nie będziecie współżyć. Dlaczego? Ano dlatego, że nie sposób uwierzyć, że na chłopaka nie działa jego dziewczyna. Jeśli chłopak jest zdrowy to nie ma możliwości, by go stała obecność ukochanej dziewczyny, jej zapach, dotyk, ciepło nie „ruszało”. A jak nie „rusza” to powinien się przejść do lekarza, bo by to oznaczało, że nie czuje pociągu seksualnego do kobiet i jego organizm nie funkcjonuje prawidłowo. A jak jednak to na niego działa to ciągle siebie i ją naraża na grzech. Być może w dziewczynie, szczególnie początkowo nic się nie dzieje, ale w chłopaku na pewno. A jeśli on tak to czuje to po co narażać go na takie udręki? On się może nawet do tego nie przyzna, bo mu duma nie pozwoli wyznać, że nie panuje całkowicie nad swoim organizmem, jednak tak jest. Mieszkając razem zatem ciągle narażacie się na pokusę i to jest tutaj złem – choćbyście faktycznie wytrwali nie współżyjąc. Celowo piszemy tutaj „nie współżyjąc” a nie „w czystości”, bo przecież czystość to nie tylko niewspółżycie. A z pewnością zdarzą się upadki. One naturalnie u par nie mieszkających ze sobą też się zdarzą, ale tutaj będą częstsze i bardziej frustrujące – bo jak obiecać poprawę, jak pracować nad tym, żeby się nie zdarzały kiedy sytuacja pokusy trwa ciągle. No, nawet święty miałby poważne problemy.

Po drugie: poprzez ciągłe powstrzymywanie się od współżycia, poprzez ciągłe stwarzanie sytuacji kiedy podniecenie narasta i nie jest rozładowywane tylko wygaszane można nabawić się poważnej nerwicy na tym tel. Bo wyobraźmy sobie sytuację kiedy chłopak z dziewczyną np. widzą się w piżamach, nie daj Boże śpią w jednym łóżku (takie sytuacje też się zdarzają), całują się na dobranoc i… nic. I tak przez miesiące, nieraz lata. Tak jak mówiliśmy – dziewczynie to może nawet początkowo nic nie będzie, bo dla niej ważniejsza jest uczuciowość i ona się chce do „swojego misia” po prostu przytulić i o nic jej nie chodzi. No i się przytula a w chłopaku się gotuje. Ale nie współżyją przecież, prawda? No to trzeba coś z tym podnieceniem zrobić. Nieraz jest to „tylko” wyżycie się w grze komputerowej (z narażeniem na pretensje ze strony dziewczyny, że woli siedzieć przed komputerem tracąc czas na jakąś głupią grę zamiast z nią pogadać; tymczasem on nie przyzna się, że jest to jego metoda na wygaszenie emocji lub nawet nie zdaje sobie z tego sprawy) ale bywa, że kończy się to nawet masturbacją. Jeśli chłopak wie, że jego dziewczyna za drzwiami łazienki bierze prysznic to naprawdę niewiele potrzeba, żeby jego wyobraźnia zaczęła działać. Jeśli ona się przy nim przebiera (a przecież nieraz tak jest jeśli mają do dyspozycji tylko jeden pokój) to naprawdę nie jest mu łatwo. I nie chodzi o to, że mężczyzna nie potrafi się powstrzymać, że zachowuje się jak zwierzątko. Po prostu to są najzwyklejsze reakcje organizmu a on się właśnie cały czas powstrzymuje. Żeby była jasność: po ślubie też nie zawsze można współżyć. Też czasem trzeba się powstrzymać. Ale inne jest nastawienie jeśli okres wstrzemięźliwości trwa kilka czy kilkanaście dni a potem można „legalnie” bez wyrzutów sumienia współżyć z własną żona a inaczej gdy perspektywa ślubu jest np. za dwa lata, prawda? Piszemy cały czas o mężczyźnie ale naturalnie dotyczy to także kobiety, choć z uwagi na jej odmienną naturę – w mniejszym stopniu.

No i teraz jeśli para postanawia, że jednak nie współżyją to będą seks kojarzyli jako coś od czego za wszelką cenę (cenę grzechu) trzeba się powstrzymać. Zakoduje im się, że współżyć nie wolno, to coś złego, podniecenie należy zaraz stłumić. To wszystko zaś może przyczynić się do naprawdę poważnych problemów w małżeństwie. Moi Drodzy, może nie uwierzycie, ale jest sporo małżeństw które przychodzą do poradni, bo nie mogą współżyć. Okazuje się, że małżonkowie (częściej kobieta ale mężczyzna nieraz też) ciągle czują jakieś dziwne wyrzuty sumienia przy podnieceniu, ciężko im osiągnąć orgazm, współżycie na które tak czekali nie cieszy. W dużej mierze są to małżeństwa, które mieszkały razem przed ślubem – abstrahując od tego czy współżyły czy nie. Bo oni cały czas mają w głowie schemat zachowań przed ślubem i tamtą świadomość, że seks jest grzechem.

Po trzecie: ludzie, którzy razem mieszkają nie mają na czole wymalowane, że nie współżyją i postronni odbierają to jednoznacznie – że to konkubinat. Nie wiesz co myślą Wasi sąsiedzi, nie wiesz też co myślą i mówią sąsiedzi Twoich rodziców. Pomyśleliście o tym? Bo na „złą sławę” narażacie nie tylko siebie ale i Waszych rodziców. Którzy często przecież wcale Waszego wspólnego mieszkania nie popierają. Dajecie też zły przykład Waszemu rodzeństwu. No i wprowadzacie w błąd osoby w kościele do którego chodzicie. Jeśli ktoś wie, że mieszkacie razem a Wy przystępujecie do sakramentów (bo nawet nie współżyjecie) to ludzie są skonsternowani i co niektórzy mogą myśleć, że to jest ok. Że bez ślubu można do Komunii św. przystępować. I to też trzeba wziąć pod uwagę, bo jest to grzech zgorszenia i podpada po kategorię tzw. „grzechów cudzych”.

Po czwarte: mieszkając razem tracicie coś bardzo ważnego – ową „pierwszość”, tajemniczość, radość wspólnego odkrywania pewnych spraw dopiero po ślubie. Nie będziemy się powtarzać bo pisaliśmy o tym w rozdziale o czystości. Chodzi o to, by pewne rzeczy zostawić na czas po zawarciu małżeństwa. Są to te kwestie bez których poznanie się jest możliwe a których odkrywanie po ślubie daje autentyczną radość a noc poślubna czyni niezwykłą.

Po piąte: mieszkając razem para zaczyna po pewnym czasie zachowywać się jak „stare, dobre małżeństwo”- w takim negatywnym znaczeniu. Nie ma randek, nie ma czekania na spotkanie, kwiaty też są rzadziej. Dużo mniej chodzi się do kina, na spacery, no bo nie są to już okazje do spotkań skoro jesteśmy ze sobą na co dzień. I co się dzieje? Tak naprawdę mniej ze sobą rozmawiamy, szczególnie na ważne i głębokie tematy. Zaczynają się codzienne obowiązki, zaczynamy też tak trochę „przyzwyczajać się” do swojej obecności. Po pracy każde zajmuje się swoimi sprawami i często siedzimy osobno każde w swoim kącie. Niektórzy to zamieszkanie razem odbierają wtedy jako zmianę na gorsze. No bo on czy ona się nie stara! Kiedyś dzwonił, przychodził, zabiegał a teraz siedzi przed komputerem. Kiedyś ona czekała, zawsze pięknie wyglądała a teraz ma pretensje o zalaną wodą podłogę w łazience. I znów trzeba podkreślić, że to normalne problemy i „rozczarowania”, na które narażeni są wszyscy nowożeńcy i z którymi muszą się uporać ale tutaj nie ma małżeństwa i ludzie nieświadomi co się dzieje mogą dojść do wniosku, że tej drugiej stronie już spowszedniała.

Chłopak i dziewczyna przed zaręczynami to jest pewien etap związku i nie ma powinno się go omijać poprzez udawanie małżeństwa. Poza tym takie mieszkanie razem to trochę pójście na łatwiznę: bo chłopak nie musi dziewczyny do domu odprowadzić, bo nie musi do niej jeździć… A przecież takie powroty, spotkania i randki są bardzo romantyczne i dają tę nutkę tajemniczości, tęsknoty… Dziwi nas nawet, że chłopakowi nie chce się wykazać rycerskością wobec swojej dziewczyny.

To tak moi Drodzy w skrócie, bo argumenty z pewnością można mnożyć.

Na koniec kwestia trochę powiązana z tematem ale w nieco innym kontekście. Bo nawet jeśli nie mieszkamy razem to czasami mogą zdarzyć się takie sytuacje, że razem nocujemy. Np. byliśmy z dziewczyną czy chłopakiem u kogoś na weselu, które było w innym mieście i po weselu jest zapewniony nocleg. Czasem jest tak, że jeśli jest to rodzina jest możliwość spania osobno lub w większej sali, ale czasem jest to jeden pokój. No trudno robić tu jakiś zarzut gospodarzom. Albo jest tak, że jesteście z innych miejscowości i chłopak przyjeżdża do Ciebie na weekend. Mieszkanie jest małe i nocuje w Twoim pokoju. Albo taka sytuacja zaistnieje na jakimś wyjeździe – jednym słowem zdarza się. Nie chcemy tu pisać oczywiście o tym, by nie współżyć, bo to jest chyba samo przez siebie zrozumiałe. Zresztą po weselu czy całodziennej wędrówce po górach to jest to chyba ostatnia rzecz, na która człowiek ma ochotę; nie wyobrażamy sobie też współżycia pod dachem rodziców chłopaka czy dziewczyny. Ale pytacie często czy w takim wypadku można spać w jednym łóżku. No to my pytamy: po co?

Przede wszystkim się nie wyśpicie. Po drugie nie ma sensu spać razem a potem zastanawiać się czy przypadkiem to dotknięcie to nie był zbyt śmiały gest, czy przekroczyliśmy granice czy nie, czy iść od spowiedzi czy nie. Poza tym jeśli chłopak jest dżentelmenem to – jeśli jest tylko jedno łóżko – odstąpi je dziewczynie a sam prześpi się na karimacie, materacu, kocu, w śpiworze. No, każdy szanujący się mężczyzna tak postąpi. A zatem nie trzeba spać w jednym łóżku ani nawet nie trzeba. Zostawcie sobie te chwile na ” po ślubie”.

Moi Drodzy! Ten czas chodzenia ze sobą jest niezapomniany i nie ma co przeskakiwać etapów związku, bo on nie będzie mógł się właściwie rozwijać. To tak jak z uczeniem się czegoś. Nie możesz przejść dalej jak nie przyswoisz wcześniejszego materiału, bo będą braki. Z uczeniem się miłości jest tak samo. Wszystko ma swoje miejsce i swój czas. Na mieszkanie razem będzie czas po ślubie. I gwarantujemy Wam, że przez brak wcześniejszego wspólnego mieszkania nic nie stracicie a zyskacie. Znać się będziecie równie dobrze a nie narazicie siebie nawzajem na wiele niebezpiecznych dla Waszej czystości i rozwoju związku sytuacji. Nie udawajcie małżeństwa jeśli nim nie jesteście. Dziewczyny, pozwólcie się troszczyć o Was swoim chłopakom i dajcie im się wykazać jako dżentelmenom. Chłopcy, pokażcie, że potraficie zadbać o dziewczynę i że ją szanujecie poprzez nie narażanie siebie i jej na złą opinię otoczenia. Bądźcie tym kim jesteście: dziewczyną i chłopakiem. Życzymy Wam radości z odkrywania tego co jest między Wami TERAZ.

Kasia i Tomek

Redakcja portalu

Chcecie sprawdzić się przed ślubem? Powstrzymajcie się od seksu

CZYSTOŚĆ PRZED ŚLUBEM

Czekanie z seksem do ślubu to nie jest głupi i nieżyciowy pomysł. To doskonały sposób, aby lepiej poznać człowieka, z którym chcesz związać swoje życie. 

Decyzja o ślubie jest jedną z najważniejszych w życiu. Odpowiedzialność i konsekwencje z nią związane często budzą lęki i obawy. Pojawiają się pytania:

  • czy dobrze wybiorę?
  • czy on/ona jest odpowiedzialny/a?
  • czy uda nam się zbudować szczęśliwe małżeństwo i rodzinę?

Tak jak te pytania są czymś naturalnym, tak samo normalna jest chęć sprawdzenia się przed ślubem. Powiedziałabym nawet, że sprawdzenie się przed ślubem jest czymś niezbędnym. Jednak trzeba to zrobić mądrze.

Jak mądrze sprawdzić się przed ślubem?

Wbrew pozorom mieszkanie ze sobą przed ślubem nie jest dobrym rozwiązaniem. Mieszkanie na próbę to zabawa w dom, czyli od początku udawanie, granie. A życia nie da się przeżyć na próbę. Zresztą postępując tak, zwiększacie ryzyko rozpadu waszej relacji i rozwodu w dłuższej perspektywie czasu (zainteresowanych odsyłam do wyników badań Michaela Rosenfelda and Kathariny Roesler opublikowanych w Journal of Marriage and Family 2018).

Są inne dobre sposoby na sprawdzenie się przed ślubem. Jednym z nich jest czekanie z seksem. I choć pomysł ten może dla niektórych trącić myszką i być nienowoczesny, to jest jak najbardziej skuteczny. Pozwala m.in. sprawdzić, czy druga osoba:

  • jest gotowa do poświęceń,
  • postępuje egoistycznie i w jakim stopniu,
  • potrafi dbać o innych,
  • umie tworzyć głębokie więzi,
  • jest wierna deklarowanym przez siebie wartościom.

Egoizm czy ofiarność

Jeszcze nikt nie umarł ani nie zwariował z powodu czasowej abstynencji seksualnej. Namiętność bez intymności i zaangażowania jest egoistyczna. Jeżeli ktoś nie jest w stanie poczekać z seksem, to jest to sygnał, że nie potrafi on odkładać gratyfikacji (nagrody) i nad sobą panować. Jeżeli w tej dziedzinie nie potrafi narzucić sobie ograniczeń, to z dużym prawdopodobieństwem w innych (np. wydawanie pieniędzy, jedzenie czy inne sposoby dogadzania sobie) też będzie miał z tym problem.

Związek pełen zaangażowania wymaga ofiar. Wspólne życie w małżeństwie wymaga ofiar. W małżeństwie poświęcasz m.in. część swoich planów, czasu, pieniędzy. Tak naprawdę, aby zbudować szczęśliwą rodzinę, to musisz poświęcić część samej siebie. Przy czym ponoszenie ofiar, poświęcenie musi być obustronne. Tylko wtedy to zadziała. Mówiąc nie w sprawach seksu, możesz sprawdzić, czy osoba, z którą się spotykasz, jest na to gotowa.

Seks pociąga konsekwencje

Dodatkowo warto pamiętać, że seks pociąga konsekwencje. Jeżeli decydujesz się na współżycie, to jednocześnie godzisz się na ryzyko poczęcia dziecka. Jeżeli nie znasz dobrze mężczyzny, z którym się spotykasz, to jest to trochę przerażające. Wyobraź sobie, że pocznie się dziecko. Do końca życia jesteś z tym człowiekiem w jakiś sposób związana. A jak okaże się, że tak naprawdę nie chcesz z nim być?

Oczywiście, możesz się zabezpieczać. To osobna kwestia do rozważenia, szczególnie w aspekcie moralnym. Nie będę jej tu poświęcać miejsca, a jedynie zacytuję znajomego lekarza ginekologa: Jest tylko jedna 100% pewna metoda antykoncepcyjna – wstrzemięźliwość seksualna.

Dziewczyny, które decydują się na współżycie przed ślubem, często tłumią w sobie lęk przed ciążą. Zdając sobie sprawę, że tak naprawdę decyzja o rozpoczęciu współżycia ma wpływ nie tylko na życie dwójki ludzi, ale też na życie dzieci, które w efekcie tej decyzji mogą się począć. Stłumiony lęk nie znika, ale towarzyszy każdemu zbliżeniu. Czy chcesz współżyć w atmosferze naznaczonej lękiem, zamiast w pełni poczucia bezpieczeństwa i radości?

Zasługujesz na miłość, a nie na bycie wykorzystaną dla czyjejś przyjemności. Henry Cloud i John Townsend podkreślają, że jeżeli ktoś kieruje się miłością to czeka, okazuje szacunek. Gdy motorem jego działania jest żądza, to wszystko chce brać natychmiast.

Umiejętność tworzenia głębokich więzi a uzależnienie od seksu i lęk przed bliskością

Ktoś, kto nie potrafi czekać z seksem, może być od niego uzależniony. Taka osoba nie jest w stanie zbudować głębszych więzi, ponieważ nie umie lub nie jest w stanie otworzyć się na poziomie potrzeb i emocji. Może cechować ją lęk przed bliskością. Mimo to, takie osoby często są otwarte w dziedzinie seksualnej.

Normalnie przez seks wyrażamy miłość. Osoby uzależnione od seksu starają się miłość zastąpić seksem. W ten sposób zubażają i pustoszą siebie. W ich wnętrzu następuje rozdzielenie działań od uczuć, wartości czy sposobu życia, jakiego pragną. Dopóki nie uporają się z tym problemem, nie będziesz w stanie zbudować z nimi głębokiej i zażyłej więzi. A małżeństwo bez takiej więzi nie może się udać.

Seks jest doskonałym sprawdzianem stopnia uduchowienia drugiej osoby

Na koniec warto spojrzeć na seks jako sprawdzian deklarowanych wartości. Jeżeli ktoś twierdzi, że jest chrześcijaninem, a nie potrafi czekać z seksem, to coś tu nie gra. Być może jego uduchowienie jest tylko pozorne, a on sam idzie za Bogiem na swoich własnych warunkach. Oznacza to, że tak naprawdę uznaje się za lepszego od Boga. Że on sam może decydować o tym, co dobre, a co złe. Trudno stworzyć udaną relację z kimś, kto ma syndrom Boga, czyli stawia siebie wyżej niż Jego wolę i prawo.

Skoro sam wybiera, których przykazań przestrzega, to czy możesz mu lub jej zaufać, że w innych aspektach się podporządkuje? A może będzie uważał/a, że on/ona wie najlepiej i ty będziesz musiał/a się dostosowywać?

Gotowość powstrzymywania się od seksu jest papierkiem lakmusowym zarówno prawdziwości deklarowanych wartości moralnych, jak i umiejętności współżycia z innymi oraz rezygnowania lub odraczania zaspokajania swoich pragnień.

Czekanie z seksem do ślubu to nie jest głupi i nieżyciowy pomysł. To doskonały sposób, aby lepiej poznać człowieka, z którym chcesz związać swoje życie.

Inspiracją do tekstu była książka „Granice w randkowaniu”, Henry Cloud i John Townsend, Wydawnictwo Vocatio.

 

*****************************************************************************************

Sakrament pojednania

Okazja do przyjęcia sakramentu pojednania (spowiedzi św.) u księdza proboszcza jest przed i po mszy świętej.

Komunia święta i namaszczenie chorych

Namaszczenie chorych jest sakramentem umocnienia wiernych w czasie poważnej choroby, zwłaszcza gdy towarzyszą jej leczenie w szpitalu, zabiegi i operacje. Papież Jan Pawel II zalecał regularne przyjmowanie sakramentu namaszczenia przez wszystkich chronicznie chorych: zbiorowo w parafii i w domach opieki lub indywidualnie w domu chorego. W naszej parafii pragniemy do chorych docierać z komunią św. raz w miesiącu, a namaszczenia chorych pragniemy udzielać raz w roku w święto NMP z Lourdes, obchodzone 11 lutego jako Światowy dzień chorych oraz w przypadkach nagłej poważnej choroby.

Niebezpieczeństwo śmierci

Wiele osób postrzega namaszczenie chorych niesłusznie jako sakrament umierających lub wręcz zmarłych. Na niebezpieczeństwo śmierci i dla osób umierających przewidziane są inne posługi sakramentalne: spowiedź (generalna), komunia święta w formie wiatyku oraz odpust zupełny w godzinę śmierci. W niebezpieczeństwie śmierci rodzina winna wezwać kapłana o każdej porze dnia i nocy. Wzywając kapłana do domu chorego należy przygotować stolik przykryty białym obrusem, ustawić krzyż, świecę i wodę święconą.

Pogrzeb chrześcijański

Zmarłym nie można udzielać sakramentów.

Praktykującym katolikom, a także osobom pojednanym przed śmiercią z Bogiem oraz pogrążonej w żałobie rodzinie parafia zapewnia duszpasterską posługę chrześcijańskiego pogrzebu. Miejsce i termin pogrzebu rodzina uzgadnia z zakładem pogrzebowym.

O dokonanych uzgodnieniach należy powiadomić duszpasterza, przekazując mu zarazem akt zgonu oraz omawiając z nim liturgię obrzędów pogrzebu. Jeżeli osoba zmarła nie należała do parafii -należy przedstawić zaświadczenie z jej parafii o przyjętych przez nią sakramentach lub że była ona praktykującym katolikiem. Jeżeli pogrzeb ma odbyć się na terenie innej parafii duszpasterz wystawi zaświadczenie, że osoba zmarła była praktykującym katolikiem.

Poświęcenia

Poświęceń medalików, krzyży i innych przedmiotów kultu religijnego duszpasterz dokonuje po mszy świętej. Błogosławienstwo domów (tradycyjna „kolęda”),ma miejsce po Nowym Roku i trwa zwyczajowo do 2.lutego.Umawiamy sie z ksiedzem na wizyty indywidualnie.